Zadzwonił do mnie przedstawiciel jednej z największych organizacji
prozwierzęcych w Polsce i powiedział: "o nie! boimy się Czarnej listy!
Obserwujemy ją każdego dnia ale spać nie możemy przez myśl, że i my
znajdziemy się na niej! Co mamy robić aby tak się nie stało?".
Zatem na specjalne zamówienie. 12 przykazań organizacji ochrony
zwierząt. Obowiązuje od dziś. Przykazania 1-6 poniżej, 7-12
wywnioskujcie sami, najwyższy czas użyć logiki, empatii i nie tylko...
Dla większości oczywiste- dla niektórych szokujące. Dla większości
przydatne- dla niektórych jest już za późno na dobre rady...
1.
Nie wolno krzywdzić zwierząt. Zwierzęta mają uczucia. Zwierzęta potrafią
tęsknić. Jeżeli zwierz spędził X lat na kanapie swojego człowieka- ten
go nie bił, nie dręczył; jeżeli zwierz ma dom, pełną miskę i ciepły kąt-
nic wam do tego. Jeżeli spróbujecie zamienić jego byt na jakiś hotelik
czy inną wioskę psów- traficie na czarną listę. NAWET jeżeli zwierz miał
trochę brudne uszy...
2. Nie wolno uprowadzać zwierząt. To nie
jest łup a wy nie jesteście w jakiejś dziwnej grze komputerowej, gdzie
zbiera się itemy. Jeżeli znaleźliście psa- poszukajcie właściciela, nie
wywoźcie go 100km dalej, nie szukajcie mu innego domu ani najbardziej
ukrytych chorób. Nawet te dramatyczne, absurdalne apele na fejsbukowych
wydarzeniach możecie sobie darować. Jeżeli natomiast pies ma DT i jest w
nim szczęśliwy z mocną perspektywą DS, nie musicie go wywozić do
Wrocławia na żadną sesję zdjęciową ani niczego zmieniać. Ktoś mądry
powiedział: "zwierze jest najważniejsze" w odniesieniu do działań
organizacji prozwierzęcych- tego się trzymajcie.
3.
Zminimalizujcie te cholerne, fundacyjne wojenki. Tzn. kłóćcie się na
fejsbuku, telefonicznie, nawet pobić się możecie. Za to nie może na tym
ucierpieć żadne zwierze. Nie możecie podstawiać słupa do lewej adopcji,
choćby słup ten był wieloletnim działaczem "Na Paluchu" i choćby pies
był pięknym dogiem niemieckim. Inaczej traficie na czarną listę.
4. Nie wolno kłamać. Tak wiem, białe kłamstwo, przemilczenie, więcej
pieniondzów dla innych zwierzów. Jasne, ale czy nie bierzecie pod uwagę,
że po tysięcznym udostępnieniu, właściciel psa, opisywany jako
alkoholik-dręczyciel, również zobaczy wpis? A może uważacie 100tys.
waszych fanów na fejsbuku za debili, którzy nie odróżnią skaleczenia od
nowotworu? Kłamać też trzeba umieć...
5. Nie wolno łamać prawa.
Nawet jeżeli pomaga wam w tym super prawnik, jeszcze bardziej super
biegły sądowy i najbardziej super weterynarz, nie możecie działać poza
prawem, bo koniec końców ktoś się wkurzy a wy będziecie biegać z
wyrokami i spieprzoną opinią do końca swych dni. Polskie prawo jest
dziurawe, jest złe i dziwne. Cóż, sami je tworzyliście. Jeżeli nie można
uratować jakiegoś istnienia zgodnie z prawem- macie przyzwolenie opinii
społecznej na jego nagięcie, ale wtedy musicie mieć zamontowane kamery w
kołnierzach, zrobić tysiąc zdjęć a nie 3, nagrać wideo na 5 kamer i
udowodnić wszem i wobec, że było to niezbędne. W innym wypadku
dostaniecie status przestępcy a to wiadomo... kończy się na czarnej
liście.
6. Fejsbuk. Jeżeli pytanie zadaje wam 1 osoba- macie
pełne prawo ją zignorować, w końcu ratujecie zwierzęta a nie "klepiecie w
klawiaturę" czy jak tam obecnie nazywa się wyrażanie swojej opinii lub
konstruktywna krytyka. Ale jeżeli to samo pytanie zadaje już 10 osób,
rozważcie odpowiedź. Jeżeli tych osób będzie 100- macie ostatnią szansę-
i w tym momencie lepiej zrobić z tego "oświadczenie". Gdy pytających
jest 1000- po was, możecie powiedzieć, że to hejt, plucie jadem, lincz,
nagonka itp- ale w gruncie rzeczy jest to ogromna grupa ludzi, która
neguje wasze działania, a skoro wy jesteście "OPP" a oni są to drugie
"P", to chyba czas rozważyć zmianę zajęcia. Aha, jeszcze jedno. Człowiek
X zadaje pytanie, wy go blokujecie. Jaki to ma sens? Jak naiwnym trzeba
być, żeby myśleć, że ten człowiek zapewne uznał "zablokowali mnie, hm,
widocznie nie miałem racji"?
Pod rozwagę. Bez pozdrowień.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz